» Literatura » Komiksy » Empire #05-06. Princess... warrior

Empire #05-06. Princess... warrior

Empire #05-06. Princess... warrior
Księżniczka Leia przybywa z misją humanitarną na Ralltiir. Jak się jednak okazuje, nieco wcześniej Imperium, dowodzone przez lordów Tiona i Vadera wprowadziło na planecie stan wojenny oraz wymordowało władze – Wysoką Radę – pod zarzutem sprzyjania Rebelii. Księżniczka szybko kończy pod baczną obserwacją Vadera, jednak po przechwyceniu pewnych informacji mających pomóc Rebelii udaje jej się opuścić system wykorzystując słabość Tiona do swojej osoby. Leia dostaje chwilę spokoju, jak się jednak okazuje – niedługą.

Princess... Warrior, a przynajmniej pierwsze strony przedstawionej tu historii, został oparty na Star Wars Radio Drama z 1981 roku, do której scenariusz napisał nieżyjący już Brian Daley. Na tej podstawie scenariusz komiksu stworzył Randy Stradley i rezultat jest niemal dokładnie taki, jakiego się można było spodziewać.

Po konstrukcji fabuły widać "klasycznego", starego Expanded Universe, gdzie główną atrakcją były występujące postaci ze srebrnego ekranu, a nikt nie przejmował się spójnością świata (choć tej cechy w Princess... Warrior nie znajdziemy), przemyślaną, wstrząsającą fabułą, czy porywającymi zwrotami akcji. Przedstawione wydarzenia, mające miejsce na trzy tygodnie przed Nową nadzieją, są niejako wprowadzeniem do pierwszych minut filmu i jako takie stanowią "wartość" samą w sobie – chociaż tylko dla fanów. Do klasyki EU zaliczyć można naiwność co poniektórych motywów, a także typowo papierowe i jednowymiarowe postaci – od Lei, pięknej, wrażliwej i jednocześnie bohaterskiej, do żołnierzy imperialnych – tchórzliwych, bezdusznych i słabych wewnętrznie. Z drugiej strony kreacja Dartha Vadera, spragnionego by wreszcie "przyszpilić" swoją córuchnę, ładnie łączy się z tym, co widzieliśmy na początku Epizodu IV.

Warstwę graficzną dla tej dwuzeszytówki stworzył Davidé Fabbri, który wcześniej pracował przy kilku zeszytach z serii Star Wars Ongoing (później Republic) oraz Jedi Council. Acts of War. Nigdy nie byłem wielkim miłośnikiem kreski tego pana, a i wyżej wymienione komiksy (może poza Acts of War) pod względem graficznym również niespecjalnie przypadły mi do gustu. Kreska Fabbri’ego wydaje się zbyt "kreskówkowa", przez co czasami wpada niemalże w karykaturę. Co prawda zbliżenia wychodzą bardzo dobrze, jednak na szerszych planach postaci już cierpią. Drugi zeszyt miniserii sprawia lepsze wrażenie – sporo tam nieźle narysowanych scen batalistycznych, a kolorysta również pokazał na co go stać: efekt jest miejscami naprawdę dobry.

Tak naprawdę ciężko ocenić ten komiks. Z punktu widzenia amerykańskiej widowni jego znaczenie jest na pewno dużo głębsze niż dla każdego, dla kogo wspomniana audycja radiowa, na której był bazowany, to jedynie ciąg literek na Wikipedii. Jeśli jednak skupić się tylko na zawartości tych dwóch zeszytów, wypadają one raczej blado – niezbyt porywająca fabuła, komiks nie zamyka wszystkich wątków, średnio wykonana warstwa rysunkowa (choć może to rzecz gustu). W tym świetle lektura Princess... Warrior nie jest obowiązkiem każdego fana.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.