06-08-2008 18:23
"Oluja" i dwa punkty widzenia
Odsłony: 348
Wczoraj w Chorwacji obchodzono święto narodowe zwane „Dniem Zwycięstwa i Ojczyźnianego Dziękczynienia”. 5 sierpnia to bowiem dzień, w którym w wyniku militarnej Operacji „Oluja” (po polsku burza) wojska chorwackie zdobyły stolicę samozwańczej Republiki Serbskiej Krainy, czyli Knin, i wypędziły ze swych domów blisko 200 tysięcy Serbów, zabijając około 700-2000 cywili (różne źródła różnie podają, jak to zresztą zawsze bywa w przypadku jugosłowiańskich konfliktów). Dlaczego o tym piszę? Bo tak się złożyło, że w tym roku bardzo uważnie przyglądałem się mediom chorwackim i serbskim, ciekaw co kto i jak napisze/powie na ten temat.
Oczywistą oczywistością jest, że jedna strona patrzy na to wydarzenie inaczej niż druga. Ja byłem jednak najbardziej ciekaw rozłożenia akcentów. Sprawdziły się słowa byłego ambasadora Serbii w Chorwacji: Dla Serbii wojna, która doprowadziła do rozpadu wspólnego państwa, zawsze będzie wojną domową, a dla Chorwacji wojną o niepodległość przeciwko agresorowi. Dla Serbii operacja „Oluja” będzie etnicznymi czystkami i exodusem serbskiego narodu, a dla Chorwacji wielką operacją militarną, która zwieńczyła zwycięską wojnę o niepodległość. Dokładnie tak to wyglądało. Gdy Serbowie na RTSie opłakiwali zabitych przez Chorwatów, wskazywali na zbrodnie tychże, w tym wypędzenie chorwackich obywateli narodowości serbskiej ze swojego kraju, w tym czasie Chorwaci na HRT wychwalali pod niebiosa sukces „Oluji”, pękali z dumy przy fladze zawieszonej na wzgórzu nad Kninem i podkreślali, jak ważne to było zwycięstwo. O swoich zbrodniach, co chyba nawet specjalnie nie dziwi, milczeli jak grób. Jedyną oznaką tego, że doszło do jakichkolwiek złych czynów, była informacja, że władze Chorwacji dziwią się wezwaniu prezydenta Serbii, aby ci przeprosili za etniczne czystki – ponoć już kiedyś przepraszali (?). I tyle.
Jedyną rzeczą, która łączy w tych dniach Serbów i Chorwatów, to opłakiwanie zmarłych w czasie wojny i składanie kwiatów pod grobami żołnierzy i cywilów zamordowanych przez obie strony, na cmentarzach położonych nierzadko tuż obok siebie. W tym momencie chyba najbardziej widać, jak wielkim bezsensem była ta cała wojna i jak wiele problemów natworzyła, miast je rozwiązać. Ale taka już kolej rzeczy wojen – rzadko która rozwiązuje jakiekolwiek problemy. Zwłaszcza wojna domowa – cokolwiek bowiem twierdzą sobie Chorwaci, wojna toczona na terytorium tego kraju między 1991 a 1995 rokiem była właśnie typową wojną domową, w której obywatele tego samego państwa, sąsiedzi, a nawet przyjaciele, stanęli przeciwko sobie.
Oby nikt z was nigdy nie przekonał się, jak straszną tragedią jest tego typu konflikt. I nie musiał płakać gorzkimi łzami, gdy obchodzone są takie święta jak Dzień „Zwycięstwa”.
Oczywistą oczywistością jest, że jedna strona patrzy na to wydarzenie inaczej niż druga. Ja byłem jednak najbardziej ciekaw rozłożenia akcentów. Sprawdziły się słowa byłego ambasadora Serbii w Chorwacji: Dla Serbii wojna, która doprowadziła do rozpadu wspólnego państwa, zawsze będzie wojną domową, a dla Chorwacji wojną o niepodległość przeciwko agresorowi. Dla Serbii operacja „Oluja” będzie etnicznymi czystkami i exodusem serbskiego narodu, a dla Chorwacji wielką operacją militarną, która zwieńczyła zwycięską wojnę o niepodległość. Dokładnie tak to wyglądało. Gdy Serbowie na RTSie opłakiwali zabitych przez Chorwatów, wskazywali na zbrodnie tychże, w tym wypędzenie chorwackich obywateli narodowości serbskiej ze swojego kraju, w tym czasie Chorwaci na HRT wychwalali pod niebiosa sukces „Oluji”, pękali z dumy przy fladze zawieszonej na wzgórzu nad Kninem i podkreślali, jak ważne to było zwycięstwo. O swoich zbrodniach, co chyba nawet specjalnie nie dziwi, milczeli jak grób. Jedyną oznaką tego, że doszło do jakichkolwiek złych czynów, była informacja, że władze Chorwacji dziwią się wezwaniu prezydenta Serbii, aby ci przeprosili za etniczne czystki – ponoć już kiedyś przepraszali (?). I tyle.
Jedyną rzeczą, która łączy w tych dniach Serbów i Chorwatów, to opłakiwanie zmarłych w czasie wojny i składanie kwiatów pod grobami żołnierzy i cywilów zamordowanych przez obie strony, na cmentarzach położonych nierzadko tuż obok siebie. W tym momencie chyba najbardziej widać, jak wielkim bezsensem była ta cała wojna i jak wiele problemów natworzyła, miast je rozwiązać. Ale taka już kolej rzeczy wojen – rzadko która rozwiązuje jakiekolwiek problemy. Zwłaszcza wojna domowa – cokolwiek bowiem twierdzą sobie Chorwaci, wojna toczona na terytorium tego kraju między 1991 a 1995 rokiem była właśnie typową wojną domową, w której obywatele tego samego państwa, sąsiedzi, a nawet przyjaciele, stanęli przeciwko sobie.
Oby nikt z was nigdy nie przekonał się, jak straszną tragedią jest tego typu konflikt. I nie musiał płakać gorzkimi łzami, gdy obchodzone są takie święta jak Dzień „Zwycięstwa”.
10
Notka polecana przez: Alchemist, bukins, Draker, Jeremiah Covenant, Kot, Repek, rincewind bpm, Siman, Zsu-Et-Am, Zuhar
Poleć innym tę notkę