» Recenzje » Republic #19-22. Twilight

Republic #19-22. Twilight


wersja do druku

Zmiany, zmiany

Redakcja: Wojciech 'Wojteq' Popek

Republic #19-22. Twilight
Tak, nareszcie nadeszła ta szczęsna chwila. 28 czerwca roku 2000 był dniem, w którym czytelnicy serii Republic radośnie pomachali mistrzowi Ki-Adi-Mundiemu na pożegnanie, a na scenę tej komiksowej serii wyszły nowe, równie ciekawe postaci. Głównym bohaterem miniserii Twilight jest Quinlan Vos – tajemniczy Jedi, który epizodycznie pojawił się w zeszycie osiemnastym.

Zmiana głównego bohatera to jednak nie jedyna nowość, jaka czeka na czytelnika – zmienił się także zespół autorów, co widać od pierwszych stron. John Ostrander stanął na wysokości postawionego przed nim zadania. Oklepaną i infantylną (miejscami do bólu) fabułę Emissaries to Malastare zastąpił model znany m.in. z serii gier komputerowych Knights of the Old Republic – główny bohater budzi się w środku szalejącego pożaru, jednak próby przypomnienia sobie kim jest spełzają na niczym. Intuicyjnie przypomina sobie techniki obronne, jakich nauczono go w świątyni Jedi i mimo braku miecza świetlnego udaje mu się przebić przez falę rzezimieszków, próbujących go zabić od samego przebudzenia. W ewakuacji pomaga mu Devaronianin Vilmarh Grahrk, którego intencji nie można jednak nazwać kryształowo czystymi. Panowie dochodzą jednak do porozumienia i wyruszają w pościg za tożsamością Vosa oraz autorami spisku, którego ofiarami padli on i jego uczennica Aayla Secura.

Twilight to ciekawa historia kryminalna osadzona w realiach Gwiezdnych wojen. Fabuła jest interesująca, a akcja rozwija się dynamicznie odkrywając kawałek po kawałku wszystkie elementy układanki, które z czasem wpadają na swoje miejsce. Nie zabraknie także niespodziewanych zwrotów akcji. Niemal ciągły dreszczyk emocji gwarantuje zachowanie Vilmarha Grahrka – bohater zabawnego epizodu w trzecim planie końcówki Emissaries to Malastare. Działania pozostałych postaci również są dobrze umotywowane, może za wyjątkiem Pola Secury, którego wątek nie został klarownie wyjaśniony. Dodatkowo fani sagi natkną się na kilku dobrych znajomych, jak Mace Windu, majordomus Jabby – Bib Fortuna, oraz pewien mroczny senator, którego plan przejęcia władzy nad Galaktyką dotyka także Quinlana Vosa.

Wraz z powiewem świeżości w serii przyszła także nowa, przyjemniejsza dla oka kreska. Rysunki w komiksie są estetyczne i kolorowe, postaci na nich mają odpowiednie proporcje i wyglądają naturalnie, a kadry akcji są bardzo dynamiczne. Twilight jest miejscem debiutu twi’lekanki Aayly Secury, której uroda ma mnóstwo wielbicieli na całym świecie. Jak się jednak łatwo domyślić zarówno postać Quinlana Vosa, jak i jego padawanki dopiero nabierają znanych fanom rysów, dlatego podobieństwo niebieskiej Jedi do "wersji" z innych publikacji (łącznie z kreacją Amy Allen z Ataku klonów) jest często czysto symboliczne. Ogólna ocena warstwy graficznej jest zdecydowanie pozytywna.

Twilight prezentuje się zdecydowanie najlepiej ze wszystkich miniserii jakie do tego czasu oferowała Republic. Danie pola do popisu duetowi Johna Ostrandera i Jan Duursemy stanowczo wyszło komiksowi na dobre i sprawiło, że z czystym sercem można mu przykleić etykietkę "polecany".
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Galeria


8.0
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie grają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie gram
Tytuł: Star Wars. Twilight TPB
Scenariusz: John Ostrander
Rysunki: Jan Duursema
Kolory: Dave McCaig
Wydawca oryginału: Dark Horse Comics
Data wydania oryginału: 19 grudnia 2001
Liczba stron: 96
Okładka: miękka
Druk: kolorowy
Cena: 12,95 USD



Czytaj również

Republic #32-35. Darkness
Dracula w wersji Star Wars
- recenzja
Republic #81-83. Hidden Enemy
...a i noc wkrótce zapaść musi
Republic #72-73. Trackdown
Preludium do preludium do...
Republic #68. Armor
I choć zaginął hełm i miecz…
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.