Wybierz swoje przeznaczenie 2. Zaginiony legion – Tracey West

Zniknął. Kompletnie. W dodatku nie zostawiając po sobie większego śladu. Cały legion wykonujący misję na Ando Prime wyparował, dowództwo wojsk Republiki zaś drapie się w głowy bezskutecznie zastanawiając się co mogło spowodować zniknięcie z dnia na dzień pięciu tysięcy klonów. Na misję zwiadowczo-ratunkową zostaje wybrany oddział pod wodzą doświadczonego kapitana Vargusa oraz kilkorga żółtodziobów – świeżo wyprodukowanych na Kamino klonów.

Tak, ogólnie rzecz biorąc, przedstawia się fabuła Zaginionego legionu – drugiej części serii oryginalnych książek dla młodzieży zatytułowanej Wybierz swoje przeznaczenie, które w Polsce publikuje Hachette. Wydawnictwo wypuściło na rynek także pierwszy tom (lub może raczej: tomik) przygód gwiezdnowojennych bohaterów pt. Ścieżka Jedi. Decide Your Destiny wyróżnia się na tle pozostałych książek starwarsowych w sposób zasadniczy. Tęgie głowy w LucasBooks odpowiedzialne za marketing wydawanych przezeń produktów doszły do wniosku, że dzieci i młodzież wychowywane w erze zaawansowanej technologii oraz interaktywnych programów i telewizji potrzebują także interaktywnych książek. Opowieści, w których czytelnik może nie tylko kształtować i trenować swoją wyobraźnię, lecz także rzucić się w wir akcji przedstawianej w książce.

Taka mała zmiana filozofii wyszła książkom dla dzieci zdecydowanie na dobre, czyniąc je bardziej przyjaznymi i atrakcyjnymi dla młodych fanów. Jak jednak wiadomo żadna pozycja sama się nie napisze i sama z siebie czytelnika nie wciągnie. Autorem omawianego tytułu jest Tracey West, a odczucia co do rezultatów jego pracy mam nieco ambiwalentne.

West obszedł się z formułą książki i jej treścią zupełnie inaczej niż autor pierwszego tomu serii, Jake T. Forbes. Ten, obierając za główny element napędzający fabułę Ścieżki Jedi właśnie Zakon, postanowił oprzeć książkę na rozemocjonowaniu czytelnika możliwością wcielenia się w rycerza Jedi oraz na różnorodności świata Gwiezdnych wojen (tworząc trzy wyraźnie różniące się w tym elemencie warianty historii). Autor omawianej pozycji zaś postawił w pierwszej kolejności na odmienność postaci i ich charakteru. Ścieżki, jakie możemy obrać nie różnią się przedstawionym wokół postaci światem, a samymi bohaterami właśnie. Do gry możemy wejść zarówno klonem dowódcą, lekarzem, jak i saperem, a nastawienie do misji każdego z nich będzie nieznacznie się różnić. Tracey West dostosował także drogę, jaką przebywa czytelnik do postaci, którą dobierze, jednak zakończenia historii nie różnią się między sobą tak bardzo, jak miało to miejsce w Ścieżce Jedi. Niestety, należałoby powiedzieć, gdyż była to mocna strona tamtej pozycji.

Zaginiony legion, podobnie jak trzy inne książki z serii wydanej przez Hachette, przetłumaczył Michał Zacharzewski, jednak tym razem żadne rażące błędy nie rzucają się w oczy i pozycję czyta się w miarę łatwo. Klęskę redaktorzy ponieśli gdzie indziej. O ile literówki, błędy językowe czy tłumaczeniowe mogłyby jedynie drażnić czytelnika, jest jeden błąd, który rozkłada tego typu książkę na łopatki. Podróżowanie po różnych częściach i stronach pozycji jest ciekawym oderwaniem od czytelniczej codzienności pod warunkiem… że książka przekierowuje we właściwe miejsca. W przypadku Zaginionego legionu tak nie jest i w połowie jednego z wątków zamiast na stronę 77 autorzy odsyłają czytelnika na stronę 73, gdzie co prawda mamy kontynuację, ale zupełnie innego motywu. Niestety bardzo wątpię, by wydawca uczynił to specjalnie, chcąc wywołać zacieśnienie rodzinnych więzów poprzez wspólne "szukanie dalszego ciągu naszej historii".

Powyższe stwierdzenie w zasadzie wyczerpuje temat, gdyż jest to element, jaki zapamiętałem z lektury książki Westa najlepiej. Możliwe, że jest to spowodowane małą różnorodnością przedstawionego świata, czy też niezbyt porywającą i średnio starwarsową fabułą – tak czy inaczej dorosłym nie wróży to nic dobrego. Zaginiony legion to jednak pozycja dla dzieci, a te powinny być zadowolone – są klony, rycerze Jedi, żołnierze, sporo akcji i strzelania. Czy potrzebujemy tak naprawdę czegoś więcej? Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę